Dzisiaj klika słów o tym, co się będzie teraz działo na blogu, w firmie i w ogóle. Bo minął rok. Więcej czasu i energii poświęciłam na walkę z życiowymi potworami. Za dużo energii... Czego mnie nauczył ten rok i dlaczego Z szafy od Żyrafy nie zmieniło nazwy? Poczytajcie, jeśli macie chęć.
Mam już rok!
No tak. Firma ma rok. Ja mogę ze spokojem powiedzieć, że przetrwałam. Nie ma szału, ale biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, to i tak uważam za wielki sukces fakt, że jeszcze trwam... Mam już za sobą stres wynikającymi z dotacji. Wierzcie lub nie, ale konieczność pilnowania wydatków i formalności czasem zniechęca do wszystkiego innego. Jak to ja mówię: biurokracja zabija ducha twórczości ;) Ale przeglądając 'papiery' stwierdzam, że w zasadzie w każdym miesiącu miałam jakąś sprzedaż. Czy to też mogę uznać za sukces? Utrzymać bym się z tego nie utrzymała, ale jak na firmę, która nie ma swojego miejsca, nie ma pracowni, a ja wszystko noszę niemal po kieszeniach, to chyba nieźle ;)
Czego się nauczyłam?
Słuchać siebie. Wiele razy się na tym przejechałam, że: za bardzo się starałam; słuchałam rad innych, jak i co szyć; szłam za nurtem, za modą, a przecież plan był zupełnie inny... Dlatego postanowiłam słuchać głównie siebie. Nie dlatego, że uważam, że wiem najlepiej. Ale dlatego, że firmę założyłam po to, żeby robić to, co kocham i kochać to, co robię. Działam w swoim rytmie - nic na siłę. Nie robię przecież na akord. Robię z potrzeby serca to, co sama podarowałabym komuś bliskiemu, co sama bym nosiła...
Co z blogiem?
Co prawda wszyscy spece od biznesu w Internecie powiadają, że blog powinien mieć tę samą domenę i nazwę, co sklep, firma, marka. I kropka. I z tym się nie dyskutuje. No i ja rozumiem. Ale niezwykle szkoda mi żyrafowego bloga. Przywiązałam się do niego i w ogóle. Poza tym trudno mi ogarnąć to wszystko: sklep (własny i w dwóch galeriach), dwa konta na Facebooku (1 i 2) i na Instagramie (w sumie, to też dwa ;)). A do tego blog?! Już i tak na Facebooku jedno konto mocno zaniedbane, a na drugim publikuje jednocześnie z Instagramem ;) Dlatego blog Z szafy od Żyrafy nazwy nie zmieni. Będzie to, że tak powiem blog towarzyszący ;) I dopóki jeszcze mam czas i siłę będę tu publikować. Będą tu treści głównie dotyczące tego, co dzieje się w pracowni. Może czasem jakieś domowe DIY. Będą teksty o życiu i ogólnie to, co mi przyjdzie akurat do głowy. Bo po prostu stawiam na czerpanie przyjemności z tego, co robię. Dlatego jestem otwarta na nowe, ale chcę zachować też cząstkę starego.
Patrzę w przyszłość i...?
I jeszcze się nie poddaję. Marzę o regularnej sprzedaży. Marzę, żeby zacząć zarabiać. A żeby firma była taka, jak mi się marzy, to ostatnio dość intensywnie pracuję. Nadal mam jednak ograniczone możliwości. Większość moich materiałów jest aktualnie dla mnie niedostępna. Mam ograniczenia czasowe: nie popracuję popołudniu, wieczorami, czy w nocy... Są też chwile, że zwyczajnie chcę odpocząć, muszę zająć się sobą... Wierzę jednak, że w końcu los spojrzy na mnie łaskawie ;)
PS: a marzenie z życia wzięte? Teraz ważne jest dla nas znaleźć w końcu swoje cztery kąty... Bo mieszkanie w pokoju 13m2 bez większości swoich rzeczy jest smutne...
PS: a marzenie z życia wzięte? Teraz ważne jest dla nas znaleźć w końcu swoje cztery kąty... Bo mieszkanie w pokoju 13m2 bez większości swoich rzeczy jest smutne...
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Często zapominam o blogu, zapominam znaleźć na niego czas... Ale miło Cię gościć i zapraszam na inne wpisy :) pozdrawiam ❤️
Usuń