11/09/2015

Z kobietą w roli głównej


Z Małym Człowiekiem wyrobiliśmy sobie pewien wieczorny system, dzięki czemu zwykle ok 20 już smacznie śpi, a rodzice mają trochę czasu dla siebie. I na ten przykład mogą obejrzeć sobie jakiś film. 

Ostatnio widzieliśmy ich sporo, więc jakoś po kolei podzielę się swoimi wrażeniami ;) Na dziś wybrałam trzy filmy, w których główną bohaterką są kobiety. Tak się też pięknie złożyło, że to trzy zupełnie różne gatunkowo pozycje, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Nawet panowie... ;)

'Agentka' i genialna Melissa McCarthy. Film akcji, komedia kryminalna i faktycznie do pośmiania się. Okazuje się, że niepozorna pracownica CIA wrzucona na głęboką wodę tajnej akcji (do której bohatersko sama się zgłosiła) ujawnia w najmniej oczekiwanych momentach swoje tajne moce. Mimo, że agencja ubiera ją w fatalne przykrywki ona umie wybrnąć z twarzą z każdej sytuacji. Ciętą ripostą, niezdarnym żartem, głupią wymówką rozbroi każdego zbira ;) Polecam!


'Wiek Adaline'. Według Filmweb: melodramat. Według mnie melodramat plus coś na kształt romantycznej bajki o wielkiej miłości. Nie jest przesadnie ckliwe, bo właśnie ten bajkowy, magiczny element sprawia, że podchodzimy do całości z pewnym dystansem. W końcu nie co dzień się zdarza, że ktoś przeżywa tragiczny wypadek i jeszcze w jego wyniku przestaje się starzeć. Na swój sposób porusza smutne kwestie przemijania, bólu ciągłej ucieczki przed światem i sobą samą, ale też siły, jaką bohaterka znajduje, by w tym wariactwie mieć kawałek prawdziwej siebie i cieszyć się tym niezwykłym życiem. Włączyłam film z pewną obawą o odtwórczynię głównej roli, ale Serena... Wróć! Blake Lively poradziła sobie z ogromnym wdziękiem z tą bohaterką. Film się ogląda miło. Jest nawet kilka ironicznych, zabawnych scen. Zakończenia można się domyślić, ale i tak warto spędzić te prawie 2 godziny z Adaline. Również polecam! Zwiastun dość dramatyczny, ale bez obaw. W filmie jest jeszcze wiele innych scen ;)


I na koniec film, który niestety nieco mnie rozczarował, ale porusza ciekawą naukową kwestię, więc chyba jedynie ze względu na ten fakt mogę go polecić. 'Lucy' ze Scarlett Johansson i Morganem Freemanem. Co to za ciekawa kwestia naukowa? Kwestia tego, w jakim stopniu wykorzystujemy możliwości swojego mózgu i co mogłoby się stać, gdybyśmy go wykorzystywali lepiej, bardziej, więcej... Niestety efekciarstwo przekroczyło dopuszczalny przeze mnie poziom absurdu i na przykład moment przemiany Lucy jest... Brakuje mi słów. Zapytam więc: serio?! Scarlett tarzająca się po suficie? Słabo. Zakończenie też jakieś takie, jakby im już brakło weny i pomysłu. Nie przekonuje mnie, ale jeśli ktoś ma ochotę na Sci-Fi z boską Scarlett to zapraszam.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam

Copyright © Tyci Kraft , Blogger