
No to się zaczęło. Mały Człowiek się nauczył pierwszego w życiu słowa i zaczął asertywnie: "nie, nie, nie!". Macha przy tym rączką lub paluszkiem. Grozi i zaprzecza gestem. "Nie, nie, nie! Nie wolno, ale co mi tam!?" I robi swoje. Czasem przechodzi do poważniejszych argumentów, czyli histerii. No ciekawe jest to zjawisko, bo wtedy Mały Człowiek robi się czerwony na całej głowie, nie tylko twarzy ;) Krzyczy, ale łez nie ma. I już się rozgląda: czy można, czy pozwolą, odpuszczą, a może wykombinować coś innego?
I do tego dochodzą tak zwane "zabawy z bronią". Zabawki są nudne. Lepsze są drzwi, szuflady i wszystkie te dziwne przedmioty, które dorośli (nie wiedzieć czemu) odsuwają co raz dalej od krawędzi stołu. A potem można sobie nawet popłakać, jak się palce przytnie, albo jak nie chcą tego noża z kuchennego blatu dać!
Co robić? Przeczekać. No bo dać nóż trochę niebezpiecznie. Wytrzymać wszystkie napady histerii. Zatkać uszy. Zamknąć oczy. Chyba, że jakaś zabawa nie grozi amputacją kończyn, to czuwać. Pozwolić bawić się szufladą, ale czuwać... Przytrzaśnie palce trzy razy, to się nauczy... ;)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam