
Przychodzi baba do lekarza, a lekarz na to: "niemożliwe!"
W ciąży trzeba zadbać o dwie ważne sprawy. Po pierwsze o dobrego lekarza, a po drugie o wygodną kanapę. O tym drugim będzie przy innej okazji. Pozostańmy zatem w temacie służby zdrowia. Od razu powiem, że ja do państwowej nie mam cierpliwości, zatem od razu wiedziałam, że będę szukać prywatnego gabinetu. Że drogo? No tak - nie wszystkie nas na to stać. To przykre, że takie są czasy. Jednak stwierdzam, że opinie o państwowej opiece ginekologicznej nie nastawiły mnie pozytywnie. Dodatkowo nie cierpię tych kolejek, w których się człowiek nasłucha o rozwarciu, bólach porodowych i powikłaniach. A po co mi to? Umawiam się na godzinę, wchodzę, płacę i wymagam.
No i właśnie ta kwestia "płacę i wymagam" często stanowi problem, a nie powinna. Skoro płacę minimum stówę za wizytę (standardy średnich miast), a w dodatku szuflada nikomu nie nakabluje ile tych stówek wpadło do niej w ciągu dnia, to mógłby się ten lekarz chociaż postarać. Nie zawsze niestety tak jest. Często w gabinecie czegoś brakuje: a to aparatura do USG już swoje w życiu widziała i przez to nie wszystko da się na niej zobaczyć, czy usłyszeć. A to doktorek robi miny, kiedy zadajemy za dużo pytań. Jaka jest na to recepta? Zmienić doktorka, albo drążyć do skutku.
Może to się wydawać błahe na początku i częste wizyty zdają nam się wręcz naciągactwem zwłaszcza jeśli nasza ciąża przebiega bez problemów i zakłóceń. Ale uwierzcie mi: dobry lekarz to prawdziwy skarb! Teraz - pod koniec ciąży - najchętniej chodziłabym dwa cztery na dobę z podpiętym do brzucha KTG i USG, a komunikacja z moim lekarzem w trakcie wizyt jest dla mnie, jak miód na serce. Nie boje się zapytać o cokolwiek - nawet o głupoty typu: "czemu mnie boli o tu, kiedy zakładam buty?" ;)
Przy pierwszej ciąży... zresztą przy drugiej, piątej i siódmej masz prawo pytać o wszystko! Za to płacisz, tego oczekujesz i to ci się należy! Nie zakładaj z góry, nie licz na to, że po powrocie z gabinetu doktor Google ci pomoże! Zapomnij o 'Ciotkach Dobra Rada', które wiedzą wszystko najlepiej i na forum cycusmamusi.pl dzielą się informacjami i swoimi spostrzeżeniami. To twój lekarz ma ci wszystko powiedzieć! A skoro nie potrafisz się z nim dogadać, to znaczy, że nie jest on człowiekiem przystępnym i po prostu go zmień! Masz do tego prawo! Nie interesują mnie wyjaśnienia, że on już tak ma i jest ironicznym ignorantem. Owszem: takich, jak Ciężarówek to on ma na pęczki, ale z mojej perspektywy ja jestem jedyna i niepowtarzalna i chce być tak traktowana!
Pytanie z forum: "Na co jest luteina, bo mi lekarz przepisał? Któraś z was to brała? O co chodzi?" Kobieto! Serio?!?! Czemu nie spytałaś lekarza?! Skoro ci przepisał, to miał swoje powody, ale to nie jest jego tajemnica! To ty będziesz sobie aplikować te tabletki i musisz wiedzieć po co, na co!!
Tak więc życzę powodzenia. Ja zmieniłam lekarza z przymusu, ale trafiłam na bardzo dobrego specjalistę, który wszystko mi mówi, nawet jeśli ma jakieś wątpliwości! Dzięki temu wiem, że jest ze mną szczery i znam stan swojego Małego Człowieka. Nie boję się pytać, a informacje w Internecie traktuję jedynie jako uzupełnienie i potwierdzenie tego, co już wiem. I pamiętaj też, że w ciągu tych 9 miesięcy musisz słuchać lekarza! To co powie jest święte, no chyba, że bredzi, wtedy go zmień!
A teraz zgodnie z zaleceniami mojego lekarza idę się położyć na średnio wygodnej kanapie. Lekarza mam dobrego, a nie można mieć wszystkiego, prawa? ;)
PS: Tytuł poprzedniego wpisu, części pierwszej zaczynał się od słowa "Pamiętnik..." Postanowiłam jednak zmienić tytuł cyklu, bo wydaje mi się, że to coś więcej niż pamiętnik, a trochę mniej niż poradnik. Tak więc uznajmy, że są to zapiski, przemyślenia, rozważania...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam