
'Zapraszamy na sale'*, czyli niech gotówka żywym strumieniem płynie.
W ciąży kurczą się jedynie dwie rzeczy: twój portfel oraz czasem poczucie własnej wartości - zwłaszcza w dni, kiedy endorfiny akurat wzięły sobie wolne. W ciąży wszystko rośnie: twoje ciało i twoje wydatki. O endorfinach i nadmiarze ciała do kochania w następnych odcinkach, a dziś porozmyślamy o wydatkach.
Mogę z całą pewnością stwierdzić, że każdy, kto świadomie decyduje się na rodzicielstwo zdaje sobie sprawę z wiążących się z tą decyzją wydatków. Ci, którzy nieświadomie zostają rodzicami też się o tym przekonują prędzej czy później... Ale czy z całą pewnością można stwierdzić, że wszyscy wiedzą na co będą szły pieniądze w czasie ciąży?! Sprawa wydaje się oczywista: lekarz, badania, wyprawka. Czy na pewno tylko to?
Na początku wydawało mi się, że uda się opękać ciążę na podstawowych wydatkach i prostych rozwiązaniach. Byłam święcie przekonana, że nie zwariuję na punkcie tych śliczniusich koszulek, śpioszków i innych słodziastych, malusich ubranek i że rozsądnie kupię wyprawkę nie poddając się modzie i ogólnemu przekonaniu, że na dziecko wydawać trzeba, a oszczędzać nie wolno, a wręcz nie wypada.
Z tym ostatnim, owszem: udało się. Podeszłam do sprawy wyprawki bardzo racjonalnie. Co prawda nie zgodziłam się na kupno wózka z drugiej ręki, bo chciałam mieć pachnący nowością wózek taki, jak mi się spodoba, a nie taki, jak się akurat trafi. Ale z resztą... Jak to stwierdziła moja znajoma: 'nie masz dzieci, to skąd u ciebie takie racjonalne podejście?! Może ci się jeszcze odmieni.' Nie odmieniło się. Kupiłam podstawowe wyposażenie, niezbędne minimum. Sama zrobiłam kilka zabawek, uszyłam i wydziergałam kilka rzeczy. Ale z szafy nie wylewa mi się nadmiar bodziaków, bo były takie urocze. Trochę dostałam od ludzi: ciuszki nowe i używane. Trochę kupiłam już 'na wyrost', a resztę będziemy kupować według potrzeb. W końcu teraz w sklepach wszystko jest od ręki, a maluszki szybko rosną. Bardzo szybko! Rada: polecam wielopaki w marketach i sieciówkach. Niemowlęciu na początek jest wszystko jedno w co jest ubrane - byle sucho, ciepło i wygodnie. Po co więc przepłacać za ubranka na sztuki, kiedy w wielopaku wychodzi taniej, a ubranka są dobrej jakości i też wcale niebrzydkie. No i przy zakupie wyprawki pamiętajmy też o przyszłych dziadkach i pozwólmy się im troszkę poudzielać. Ja udzielanie się dziadków ograniczyłam do minimum, ale można wykorzystywać ich radość, jeśli takową wykazują w dowolnych ilościach i proporcjach.
Z opękaniem ciąży na prostych rozwiązaniach było już trudniej. Mała podpowiedź: jeśli masz możliwość zaplanować ciążę dokładniej, czyli nie goni cię czas ani okoliczności przyrody, to polecam poczęcie w długie jesienne wieczory. Łatwiej znaleźć coś w rozmiarze 'dla Fiony' w kolekcjach letnich niż zimowych. Ja niestety nie miałam okazji sobie dokładnie zaplanować, kiedy zmajstrujemy Małego Człowieka, tak więc około października zaczęłam mieć problemy z dopinaniem płaszcza, spodni, nie wspominając o bieliźnie... Chcąc nie chcąc musiałam się udać na zakupy, a nie jest to sprawa tania. Zwłaszcza odzienie wierzchnie. Wydatek minimum dwieście złotych, a kurtka zaledwie na kilka miesięcy. No chyba, że planujesz z miejsca kolejne dzieci i będziesz celować w te same pory roku, żeby się koszty zwróciły... Mnie się udało, bo mama miała w szafie sporą pelerynę - ponczo. Wyglądam jak Buka albo co gorsza jakiś wysłannik z bliżej nieokreślonego zakonu, ale kto by się tym przejmował...?
Za duże dresy sprawdzały się na początku, kiedy brzuch jeszcze nie przysłaniał mi stóp. Potem okazało się, że pasek ciśnie, gumka uwiera i wcale nie jest wygodnie. Trza było wykosztować się na jeansy ze specjalnym pasem - wydatek około sto - sto pięćdziesiąt... Swetry i koszulki ledwo zakrywają mi pępek. W kolekcji mam kilka sztuk w większym rozmiarze, do tego zapinane swetry - tak, żeby w plecy było cieplej, bo przecież nie ma szans żeby to-to zapiąć ;) Po domu paraduję w ubraniach mynża, ku jego uciesze, że jestem większa niż on. No a do tego majciochy i staniki w rozmiarze dwuosobowych namiotów. I lista się powiększa wraz z powiększającym się brzuszkiem... Heh...
A na koniec kilka oczywistych, ale czasem zaskakujących wydatków. Kasa idzie na balsamy do ciała: te na rozstępy, ujędrniające, nawilżające - w to warto inwestować! A że ciała co raz więcej, to i więcej balsamów się zużywa. Dalej: zachcianki żywieniowe. Ja na szczęście miałam niewiele, ale latem kaska płynęła na niezliczone kilogramy owoców. I na koniec uwaga!! Kasa idzie na papier toaletowy. Haha! Taka prosta rzecz, a pomyśleli byście?
I to chyba tyle o wydatkach tych oczywistych i tych trochę mniej oczywistych. Moja rada: naprawdę nie daj się zwariować! Twoje niemowlę nie będzie gorsze tylko dlatego, że nie ma najmodniejszych w tym sezonie body z serii Dysney'a. Maluszkowi musi być przede wszystkim ciepło i wygodnie, a czas na strojenie się jeszcze przyjdzie i to szybciej, niż ci się wydaje! A ty? Masz się czuć kobieco, masz być szczęśliwa, ale uwierz mi, że nie potrzeba do tego stu par spodni i tysiąca sukienek ciążowych. Do tego przede wszystkim potrzeba mężczyzny obok, który ci powie, że twój tyłeczek jest nadal sexi, nie wspominając o brzuszku. Ciąża jest stanem dziwnym, niezwykłym, wyjątkowym. Ale jednocześnie jest tylko stanem przejściowym. Po tych dziewięciu miesiącach i tak wystarczająco dużo zmieni się w twoim życiu. Nie utrudniaj więc sobie tego czasu bzdurami z dziedziny mody.
Za duże dresy sprawdzały się na początku, kiedy brzuch jeszcze nie przysłaniał mi stóp. Potem okazało się, że pasek ciśnie, gumka uwiera i wcale nie jest wygodnie. Trza było wykosztować się na jeansy ze specjalnym pasem - wydatek około sto - sto pięćdziesiąt... Swetry i koszulki ledwo zakrywają mi pępek. W kolekcji mam kilka sztuk w większym rozmiarze, do tego zapinane swetry - tak, żeby w plecy było cieplej, bo przecież nie ma szans żeby to-to zapiąć ;) Po domu paraduję w ubraniach mynża, ku jego uciesze, że jestem większa niż on. No a do tego majciochy i staniki w rozmiarze dwuosobowych namiotów. I lista się powiększa wraz z powiększającym się brzuszkiem... Heh...
A na koniec kilka oczywistych, ale czasem zaskakujących wydatków. Kasa idzie na balsamy do ciała: te na rozstępy, ujędrniające, nawilżające - w to warto inwestować! A że ciała co raz więcej, to i więcej balsamów się zużywa. Dalej: zachcianki żywieniowe. Ja na szczęście miałam niewiele, ale latem kaska płynęła na niezliczone kilogramy owoców. I na koniec uwaga!! Kasa idzie na papier toaletowy. Haha! Taka prosta rzecz, a pomyśleli byście?
I to chyba tyle o wydatkach tych oczywistych i tych trochę mniej oczywistych. Moja rada: naprawdę nie daj się zwariować! Twoje niemowlę nie będzie gorsze tylko dlatego, że nie ma najmodniejszych w tym sezonie body z serii Dysney'a. Maluszkowi musi być przede wszystkim ciepło i wygodnie, a czas na strojenie się jeszcze przyjdzie i to szybciej, niż ci się wydaje! A ty? Masz się czuć kobieco, masz być szczęśliwa, ale uwierz mi, że nie potrzeba do tego stu par spodni i tysiąca sukienek ciążowych. Do tego przede wszystkim potrzeba mężczyzny obok, który ci powie, że twój tyłeczek jest nadal sexi, nie wspominając o brzuszku. Ciąża jest stanem dziwnym, niezwykłym, wyjątkowym. Ale jednocześnie jest tylko stanem przejściowym. Po tych dziewięciu miesiącach i tak wystarczająco dużo zmieni się w twoim życiu. Nie utrudniaj więc sobie tego czasu bzdurami z dziedziny mody.
* cytat z szyby wystawowej pewnego sklepiku w moim rodzinnym mieście.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam