Z pojęciem 'junk journal' po raz pierwszy zapoznała mnie właśnie Ona - moja Siostra. Zaczęłam przeglądać zdjęcia, poszukiwać w Internetach inspiracji, oglądać filmiki na YT, żeby w końcu stwierdzić, że to całe składanie karteluszek, robienie okładki i szycie sygnatur to nie dla mnie. Że mnie na pewno to nie wyjdzie tak fajnie, jak to wychodzi Johanna Clough lub I'm A Cool Mom.
A potem Sis powiedziała, że czasem lubi sobie coś zapisać - jakąś ulotną myśl, skojarzenie, widok zza okna, żeby nie zapomnieć. I tak powstał pomysł, żeby pod choinkę zrobić jej śmieciowy pamiętnik. Dodatkowym bodźcem było to, że po setkach obejrzanych zdjęć i filmików doszłam do wniosku, że 'dziedziną' tą rządzi totalna dowolność: w zasadzie nie ma zasad, a pamiętniki mają być takie, jak my je czujemy. Postanowiłam więc, że jak nie teraz to kiedy? Najwyżej się nie uda!
Jak powstał mój pierwszy Junk Journal
Okładkę zaczęłam robić spontanicznie. Wiedziałam tylko, że ma łączyć romantyczne kwiaty z detalami o bardziej stanowczych wzorach. I uwaga!! Powstała ona na bazie kartonu po wafelkach ;)
Trochę szyta na maszynie, trochę klejona. Niestety nie pamiętam wymiarów... :/
Potem zaczęłam kompletować kartki do sygnatur. Początkowy plan był taki, że każda sygnatura ma zawierać jakiś element niepoważny ;) Jest więc np. kartka z rysunkową dziewczynką, czy zdjęcie Sis z dzieciństwa ;) Dalej plan zakładał trzy sygnatury, jak trzy wymyślone przeze mnie elementy natury kobiety: romantyczna i rozmarzona, racjonalna i konkretna, nostalgiczna i pełna wspomnień. I jakoś tak...
Może oglądając pamiętnik nie widać tego, co ja miałam w głowie tworzac go, ale ja to tak widziałam, taki miałam pomysł. Po prostu dałam swoją bazę, a resztę, to już załatwi Sis po swojemu ;)
Sporo kart zostawiłam czystych - takich typowo do pisania, ale są też takie, które są świetnym początkiem dla artystycznej zabawy ;)
Jestem zadowolona z efektu końcowego na tyle, że z przyjemnością sama bym go uzupełniła. Dodatkowo to MÓJ PIERWSZY, a taki fajniutki! ;)
Na koniec jeszcze taka anegdotka: któregoś wieczora przeglądałam sobie #junkjournal na Insta i jedna z twórczyń zapytała, jaką inną nazwę można nadać junk journalowi, skoro to, co w nim umieszczamy jest dla nas ważne? Pomyślałam więc, że to taki pamiętnik na skarby (treasures journal). I tego się będę trzymać ;)
I jeszcze korzystając z okazji, że tu dziś jestem, życzę NAM WSZYSTKIM przyjemnego weekendu i wszystkiego kreatywnego w Nowym Roku. A także, żeby nie brakło nam zdrowia, sił i dobrej energii do bycia z bliskimi, tworzenia...
Zobacz też:
- Album na zdjęcia i pamiątki
- Album na zdjęcia z kopert
Zobacz też:
- Album na zdjęcia i pamiątki
- Album na zdjęcia z kopert
Wiesz co? Twój pierwszy ,,treasures journal,, jest świetny. Uwielbia(ła)m robić takie dzienniczki śmieciowe z tego co miałam pod ręką ... może do tego wrócę? Taki Junk journal jest miłym prezentem dla kogoś wyjątkowego :)
OdpowiedzUsuńW nadchodzącym nowym roku życzę Ci wszystkiego dobrego, wspaniałych pomysłów, czasu na ich realizację ... i jeszcze dużo, dużo więcej :)
Bardzo dziękuję <3 za miłe słowa i życzenia. Faktycznie jest coś uspokajającego w tworzeniu tych dzienników. Jeszcze raz wszystkiego dobrego :)
UsuńBardzo ciekawy pomysł ;) Podoba mi się, że jest taki kolorowy i radosny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :) Pozdrawiam
UsuńAleż to musiał być piękny prezent! ♥ Coś wspaniałego! Uwielbiam prezenty własnoręcznie wykonane. :)
OdpowiedzUsuńMega miło się czyta tak pozytywne komentarze :) Pozdrawiam :)
Usuń