O takich przypadkach krążą legendy w Internecie: przychodzi dziecko do mamy o godzinie 23:59 i rzecze 'mamo! na jutro do szkoły potrzebuję kostium królowej kwiatów'. Amen. I mama siedzi całą noc i szyje. Ja na szczęście miałam więcej czasu, ale kiedy w poniedziałek pani w przedszkolu spytała mnie, czy nikt mnie nie poinformował w piątek, że na dzisiaj miałam przynieść eko-strój dla Małego Człowieka, to właśnie taka historia mi się pojawiła przed oczyma memi zaspanemi ;)
Na szczęście strój ma być na czwartek, ale dobrze by było, żeby był już na wtorek, no! najpóźniej na środę. No to my najpóźniej jak się da... Ale strój jest! Najgorsze jest to, że sama się w niego wkopałam. No może nie w sam strój, bo w to wkopały mnie panie z przedszkola, które notabene uwielbiam i pozdrawiam :) Wkopałam się mianowicie w jeża. Bo kiedy pani powiedziała 'eko-strój' i płynnym ruchem ręki wskazała na stół na którym piętrzyły się gazetki z marketu, rolki po papierze toaletowym i worki z firmy oczyszczania miasta zobaczyłam mojego Małego Człowieka ubranego w worek na śmieci i zadrżałam. Moje poczucie estetyki tego nie zniosło, więc wymyśliłam kolorową eko-kamizelkę: naszyć na starą kamizelkę różne śmieciowe i kolorowe drobiazgi - oczywiście zachowując zasady segregacji: papier na lewej klapie, plastik na prawej, dodać frędzle z folii bąbelkowej - dzieci by miały dodatkowy ubaw i cześć! Ale nie! Bo ja zaczęłam dopytywać Małego Człowieka, czy on wie, o co z tym chodzi? Czy inni chłopcy już coś przynieśli (dziewczynkom stroje robi pani - WHY?! ;))? No i okazało się, że jeden będzie rycerzem, drugi duchem, 'a ja za co będę przebrany?'. No to matka w neta i heja! szukać pomysłów. Nieśmiało zaproponowałam biedronkę i motylka, które dla Małego Człowieka okazały się zbyt dziewczyńskie, ale pomysł jeżyka mu się spodobał i po temacie! MA BYĆ JEŻYK! No to jest. I tu chciałam podziękować autorce bloga Ester - Lifestyle & Fashion za inspirację. Nasz jeż miał być 'eko' więc dostał kolce z: gazetek reklamowych, szarego papieru, brązowej torebki prezentowej (na wino, ale o tym panie przedszkolanki nie muszą wiedzieć ;)) filcu i ścinków brązowego płótna. Za bazę posłużyła welurowa bluza z kapturem(!) kupiona dziś na szybko w ciucholu.
Po pierwsze: nie odcinałam przodu bluzy, jak to zrobiła autorka pomysłu. Z bluzy zrobiłam kamizelkę, bo uznałam, że tak będzie Małemu Człowiekowi wygodniej. Po drugie: początkowo przyszywałam kolce, ale gazeta, to nie to samo, co filc i bałam się, że potargam wszystko przed zakończeniem prac. Przykleiłam więc kolce klejem na gorąco. I proszszszsz, jaki jeżyk wypasiony mój!
Mr. T. stwierdził, że trochę za dużo tych kolców zrobiłam ale mi się podoba :) Mały Człowiek też się ucieszył, że mama dotrzymała słowa. Misja: 'eko-przebranie' zakończona ;) Do następnego razu, PA! :)
Dałaś radę! A zadanie do łatwych nie należało :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) karnawałowe przebranie mnie ominęło, bo Mały Człowiek chorował, to mnie teraz dopadło ;) ale udało się :)
Usuń