Z Małym Człowiekiem nie jest bardzo trudno jeśli chodzi o zabawki. Jak na razie mamy na koncie jedną jedyną histerię w Pepco w temacie 'mamo kup mi! buuuuuuuuuuuuu!!' Z reguły udaje nam się werbalnie i racjonalnie (dwa trudne słowa jak dla czterolatka ;)) wyjaśnić mu, że śmieciarka wielkości komody, to mu się już do pokoju nie zmieści i że nie potrzebuje 127. samochodu, a pluszaki to się tylko kurzą. Jednej rzeczy nigdy nie odmawiam: KSIĄŻKI! A i tego mamy nadal niewiele w porównaniu do znanych mi dzieci (chociaż i tak więcej niż jeszcze inne znane mi dzieci mają we władaniu ;)). Tak więc kiedy pewnego dnia Mały Człowiek po powrocie z przedszkola jednym tchem opowiada mi, jak to jego kolega - 'Kuba P. (zawsze wymieniany z imienia i nazwiska ;)) przyniósł do przedszkola robota, takiego rozkładanego, co to powstaje z samochodu i w ogóle jest z wypasem i WOW! Kupisz mi takiego!?' A ja w myślach mówię jak w pokerze: 'sprawdzam!', a na głos: 'nie synu, nie kupię ci takiego robota, bo masz już całe tony zabawek, a i tak połową się nie bawisz.' Mały Człowiek przyjmuje to całkiem nieźle, ale jeszcze próbuje, że na urodziny, czy coś może jednak? Matka mięknie i powiada: 'mogę ci uszyć jakiegoś robota, ale nie kupię.' O dziwo Mały Człowiek przyjmuje tę wiadomość z entuzjazmem i przez kolejny miesiąc suszy mi głowę: 'to kiedy mi uszyjesz tego robota?!'. A matka weny nie ma....
Po tym pasjonującym wstępie przechodzę do rzeczy. Przyciśnięta wyrzutem sumienia, że oto własnemu dziecięciu, że innym to szyję: w jeden dzień, na już, na wczoraj, a synu musi tyle czekać! Przyciśnięta tymi spojrzeniami i sugestiami - dostałam naklejkę na wzór, a sama sobie winna, że akurat z robotami mu dałam. Przyciśnięta i zablokowana suszarką na pranie, bez możliwości ucieczki usiadłam do maszyny i uszyłam. W końcu pomysł na niego nosiłam w głowie od miesiąca...
To znaczy może nie dokładnie taki był mój pomysł, bo co do wyglądu zainspirowałam się otrzymaną naklejką. Ale wiedziałam, że będą trybiki i jakieś guziczki-liczniczki ;) A do tego rączki i nóżki na gumce ;) O tak! W rączki i nóżki wciągnięte są nieco krótsze gumki. Dzięki temu można mu te rączki i nóżki nieco rozciągnąć :)
No i taki to właśnie ten nasz robocik... Poszło małe rozczarowanie, że nie ma skrzydeł - miał mieć takie jak Buzz z Toy Story, ale matka o 23:00 już o tym nie pamiętała...
I to tyle na dziś. Od poniedziałku Mały Człowiek wraca do przedszkola, to może uda mi się co nie co zrobić ;) Może cudownie wena wróci? ;) A póki co pozdrawiam, PA!
Robocik- pierwsza klasa:) Podziwiam Twoją precyzję szycia i dbałość o szczegóły:) Śliczna przytulanka!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) każdy taki drobiazg jest dla mnie, jak trening ;) pozdrawiam :)
UsuńRewelacyjny ten robocik :))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńŚwietny pomysł;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) pozdrawiam
UsuńSuper zabawka, że też ja nie mam malucha w domu. Kiedyś szyłam dla swoich różności i o dziwo uwielbiały je:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Fajnie jest patrzeć, jak Mały Człowiek się cieszy :)
UsuńZabawka ekstra:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńSympatyczny robot! :) Jesteś bardzo kreatywna! ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :) ostatnio troszkę mi spadły statystyki tworzenia ;) ale pracuję nad tym :) byle do wiosny! :)
UsuńA u mnie odwrotnie! Wpadłam po uszy w robienie kartek! I nic - tylko działam :P
UsuńWłaśnie widziałam :) powodzenia i dużo twórczej energii :)
UsuńFantastycznie wykonany. :D Zawsze tak jest, że najbliższym najdłużej schodzi, żeby coś stworzyć. xD
OdpowiedzUsuńNo coś w tym jest ;) Ale przecież kiedyś się doczekają ;) Pozdrawiam :)
UsuńFajny pluszak i jakie ładne kolory!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń