No i dzień dobry na wieczór w ten pierwszy dzień nowego roku :) Jak tam moi drodzy? Gotowi na kolejny rok życia? ;) Ja zrobiłam sobie kilka dni wolnego od rękodzieła - grudzień był wystarczająco intensywny ;) Za to mam już tyle planów i pomysłów, że HEJ! ;)
A dziś przychodzę do Was z zaległym wpisem. Bo w czasie, kiedy robiłam czapkę dla kolegi Bażeja, a nawet dwie czapki, bo pierwszą zgubił jakoś po tygodniu ;) postanowiłam, że wydziergam w końcu coś dla siebie, a dokładnie coś na szyję ;) Najpierw miał to być komin. Ale potem przypomniałam sobie, że zawsze marzył mi się taki długi, długaśny szalik, którym w razie mrozu obwiążę sobie szyję, głowę i jeszcze Małego Człowieka nim otulę ;) I jest. Wydziergany w chyba trzy wieczory...? Bo oczywiście było prucie: za szeroki, za wąski, może być ;) A Mr. T. brechtał, że szyję mam króciutką i co ja zrobię z tym całym szalikiem? Ale ja się nie poddałam ironii i wydziergałam, i dumna jestem! A oto on:
Ma dziwny kolor, który w zależności od światła jest w odcieniu marengo lub stalowym ;) Czyli jest szary-szary, albo fioletowy - szary :) Powstał z trzech motków włóczki i ma 2,5 m długości, więc imaginujcie sobie mnie: 160 cm, kiedy stoję na palcach ;) i jak nie zamotam dobrze tego szalika, to mi się wiąże tak w okolicach kostek ;) Więc jak zobaczycie gdzieś małego ninja zamotanego szarym szalikiem i puszczającego do Was oko, to będę JA ;) I tylko panie zimy ni-ma ;)
No to na dziś tyle. Jeszcze raz życzę Wam najlepszego w tym nowym roku: dużo siły, zdrowia i pogody ducha. Nie dajcie się smutkom i niemiluchom ;) Do następnego, PA! :)
Świetny szalik :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) też tak uważam ;)
UsuńJa bardzo przepraszam, ale znowu gapa-ja skasowałam komentarz, a brzmiał on: 'jak cudownie założyć na siebie coś swojego:)' A ja na to: ueielbiam robić coś dla siebie, choć rzadko się to zdarza... :)
Usuń