9/06/2017

historia pewnych tragicznyh przeróbek

tytuł wpisu mówi sam za siebie ;) bo chyba wszyscy wiedzą, że nie zawsze się udaje. uczymy się na błędach lub nie ;) ja właściwie za każdym razem uczę się czegoś nowego, bo najczęściej szyję coś nowego dla mnie... ;) nie ściągam wykroju - sama je rysuję lub to, co się da wycinam na oko ;) nauczyłam się, że warto używać szpilek - ZAWSZE! ;) nauczyłam się, że nie wszystko, co w głowie wygląda pięknie, wyjdzie mi tak samo w rzeczywistości, bo jak to kiedyś sama powiedziałam: 'nie zawsze ręka dźwiga potęgę mojej wyobraźni' ;) TAK, JESTEM SAMOUKIEM! kilka drobiazgów, podstawowych podstaw nauczyła mnie Mama i Babcia, ale generalnie wszystkiego uczę się sama. 

czytając mojego bloga wiecie też, że często mi się zdarzają wpadki, ale też, że się nie poddaję ;) tym razem jednak poległam i dałam sobie na luz. przynajmniej w połowie, przynajmniej na razie ;) 

o co chodzi? o z pozoru proste przeróbki, które totalnie mi się nie udały. pierwsza pod nożyczki poszła plisowana koszulka wiązana na szyi z boku.
kiedy lata, lata temu ją zobaczyłam - zakochałam się we wzorzystym materiale i kroju, i postanowiłam, że muszę ją mieć ;) nie widać na zdjęciu dołu, ale jest rozkloszowana jak spódnica i krojem przypomina 'pillow case dress' ;) wiązanie na szyi jednak bardzo mi nie pasowało: jakoś czułam, że mnie przydusza. w dodatku okazało się, że nawet tak prosty krój można spartolić, bo koszulka się skręcała i ogólnie wyglądała słabo. wiele lat spędziła w torbie pt.: 'na ubrania nie noszone, które szkoda wyrzucić'. i w końcu, w połowie sierpnia wymyśliłam, że ja przerobię.


wycięłam pasek na ramieniu, odcięłam długie końce. to, co było przyszyte do przodu i tyłu potraktowałam jako tunel i zrobiłam prawdziwą 'pillow case' koszulkę. działa! okazało się jednak, że i teraz nie pasuje do mojej figury i tym sposobem przeniosła się do torby pt.: 'do oddania'.

drugą tragiczną w skutkach przeróbką sierpnia była sukienka. zobaczyłam ją na manekinie w ciucholu. pomyślałam: 'cuuudo!', a Mr. T. mnie namówił: 'kup. dziś 12 zł za kg. na pewno będzie tania, to najwyżej przerobisz sobie jakoś'. 


piękna, prawda? ale miałam wątpliwości, bo już w przymierzalni nie byłam pewna, czy przeróbka coś da... jednak 3 zł pomogło podjąć decyzję. 'biorę. najwyżej przerobię'. słabo to widać na zdjęciu dlatego kilka słów o sukience. dwuwarstwowa: szyfon plus słaba jakościowo, ale do przeżycia podszewka ;) dół sukienki falbaniasty. sukienka jest na szerokiej gumie, która robi za stanik - dla mnie za mały, za wąski, nie w moim stylu, weeeź! ;) 


i znowu najprostszy pomysł: obciąć gumę i zrobić coś na kształt 'pillow case dress' ;) zaczęłam nawet nieźle, bo zanim odcięłam gumę to przeszyłam sukienkę, żeby warstwy zostały razem ;) potem było już gorzej. okazało się bowiem, że falbany są przyszyte po fali: z przodu wyżej, po bokach niżej przez co dramatycznie podkreślają mankamenty mojej figury ;) próbowałam różnych długości, a nawet opcji: spódnica. wszystko NIE TAKIE! byłam już zrezygnowana i zmęczona, i chciałam ją po prostu wywalić do kosza, ale jeszcze schowałam ją... może kiedyś... ;)

i tak oto w sierpniu dokonałam dwóch tragicznych w skutkach przeróbek ;) ale co tam! na dwóch drobiazgach świat się nie kończy ;) a Wy macie podobne doświadczenie na swoim koncie? ;) 

na dziś to tyle, ale ja tu jeszcze wrócę! i to już niebawem ;) pozdrawiam, PA!




7 komentarzy:

  1. Taaa. Ja ostatnio matę edukacyjną dla BOBO tak rzeźbiłam i też jak krew z nosa. A z ciuchami z chiuchów to mam pierwszą i niepodważalną zasadę. Kupuje tylko to co jestem w stanie i chce ubrać tu i teraz. Nic do przerabiania, bo i tak nic z tego nigdy mi nie wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rzeźbisz dalej? ;) z ciuchami też raczej trzymam sie tej zasady, co Ty, ale niestety czasem mnie poniesie i cena skusi... albo Mr. T. ;) ale mam nauczkę - KOLEJNĄ ;) pozdrawiam :)

      Usuń
  2. O tak, też miałam kilka wpadek. Najgorsza, to jak zwęziłam rękawy w płaszczu i po robocie okazał się za mały:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj. no takie wpadki bywają przykre, ale chyba są też potrzebne - czegoś nas zawsze uczą ;) pozdrawiam

      Usuń
  3. i really likes your blog and You have shared the whole concept really well. and Very beautifully soulful read! thanks for sharing.
    ผลบอลเมื่อคืน

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolory wszystkich ubrań piękne! Może jeszcze je jakoś wykorzystasz np. na poszewki (ja zawsze sobie obiecuję, jak mi coś nie wychodzi z przeróbki, że zawsze mogę zrobić poszewkę na poduszkę :) albo do innych kreatywnych prac. Jakoś specjalnie spektakularnych wpadek z przerabianiem ubrań nie pamiętam, ale to może dlatego, że generalnie nie kupuję ubrań do przerabiania w sh (wyjątek sukienka na plisowaną spódnicę), a jeśli już np. dostanę od kogoś sukienkę nie w moim rozmiarze i nie chcę jej zniszczyć niefachową przeróbką, to niosę ją potulnie do krawcowej :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama raczej unikam trudniejszych przeróbek - nie mam takich umiejętności i wolę odpuścić niż zepsuć i żałować. ewentualnie spodnie mogę skrócić, ale z tą sukienką sprawa wydawała się taka prosta...! a okazało się inaczej ;) bluzeczka natomiast wyszła nawet OK tylko ogólnie źle się w niej czułam - poszła do dzieciaków i zapewne kogoś ucieszyła :) pozdrawiam :)

      Usuń

witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam

Copyright © Tyci Kraft , Blogger