że mi się łapacze snów podobają, to już chyba pisałam...? tak, tu! no i w końcu postanowiłam się zebrać we sobie i zrobić swój własny, prywatny, nad łóżko. od razu powiem, że Mr. T. nazwał go welonem, ale ja jestem w nim zakochana i za każdym razem, kiedy wchodzę do sypialni pierwsze patrzę w jego kierunku :)
kombinowałam jak się za niego zabrać. dokładnie to chodziło mi o to skąd wziąć kółko i serwetkę. odpowiedź przyszła, kiedy pojechaliśmy na wieś i zobaczyłam starą wierzbę na podwórku :) z witek zrobiłam wianuszek. i przy tym wyplataniu przypomniało mi się, że mam gdzieś w zasobach serwetki, których używałam przy okazji Świat. no i miałam gotowe materiały na mój łapacz snów... prawie, ale wstążeczki i inne takie to już gdzieś tam się znalazły. zaczęłam oczywiście od przyszycia serwetki do wianka. pomogłam sobie spinaczami do bielizny ;)
no i się udało. a potem to już ozdabianie. wstążeczki, perełki i piórka. znalazłam też ozdobną przywieszkę z serduszkiem :) tak to wygląda z bliska:
łapacz snów powiesiłam nad łóżkiem. czy już wspominałam, że jestem nim zachwycona? ;)
i to tyle na dziś. przed drugą turą wakacji postaram się być tu częściej, ale mam pewne wątpliwości, czy wena już wróciła? czy jeszcze nie wyjechała? ;) pozdrawiam






Bardzo ładny, pomysł z gałązkami mi się podoba:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
dziękuję za wizytę i za miłe słowa :) pozdrawiam
Usuń