
A co mnie bardziej irytuje, niż małe 'wady' Małego Człowieka? Ach wiele rzeczy, ale dziś o jednej z nich. O gatunku mnie podobnym, czyli o mamach. I tu muszę na chwilę odsapnąć, bo mi skacze ciśnienie. Czytelnicy moi wiedzą, że irytują mnie zapieluszkowane i spapusiałe mamusie, które są idealne: nie złoszczą się na dziecię swe, nie krzyczą, a już broń Boże rękę podnieść! Zawsze mają ugotowane, paznokcie pomalowane, są wyspane i jeszcze obowiązkowo mają bloga zaktualizowanego. I nie przeszkadza im, że ich dziecię lat 3 z groszem regularnie i z upodobaniem wali kupę w gacie! Nie mają problemu z tym, że dziecko dulda smoczka przy każdej okazji do 6 roku życia, a do tego pije z 'buteleczki ze smoczusiem. W końcu to takie urocze... ' Nie zwracają większej uwagi na galopującą próchnicę, bo przecież "to tylko mleczaki". Dlatego dzieci piją napoje słodzone, gazowane - pyszniusie! A do tego zagryzają wszystko serowym chrupkiem z witaminami E-ileś-tam. Niech córcia wyzywa inne dzieci na placu zabaw! Niech się uczy walczyć o swoje! Ach przecież to takie drobiazgi! Hę?!
No i tak właśnie mniej więcej to wygląda. Mamusie nie przejmują się tymi wszystkimi 'drobiazgami'. I tylko przypominają: 'nie karać! nie krzyczeć! nie ma czegoś takiego, jak klaps wychowawczy! stop przemocy! bezstresowe wychowanie!' A co dalej?...
PS: Żeby była jasność: jestem przeciwna PRZEMOCY wobec dziecka.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam