
Na fali ostatnich wydarzeń z czerwonym dywanem pod nogami i złotym gostkiem wręczanym wybranym miałam chwilowy opad witek. Bo jak można przegapić tak ważną chwilę siedząc w kiblu?! Że krytykuję? Ano... Jak dla Pani Trzebuchowskiej Oscary są "...nie ma co ukrywać (...) zazwyczaj długim i nudnym przedsięwzięciem", to mogła zostać w domu i w papciach przed telewizorem sobie pokrzyczeć ;) Chyba, że z nudów by przysnęła. Tak czy siak - przegapione...
Ale w sumie coś jest z tym kiblem, że często się coś przegapia idąc na posiedzenie. Ja nie wiem: może jakieś załamanie czaso-przestrzeni? Może jakieś prądy energii nie z tego świata?! W każdym razie Mr. T. przegapił w swoim życiu wiele goli będąc w WC. Ja przegapiłam kilka ciekawych chwil udając się tam, gdzie król chodzi piechotą. I czyż każdy z nas nie ma podobnych doświadczeń?...
Podsumowując: idę do kibelka w trakcie losowania lotto. Może w końcu się uda i przegapię te krótką chwilkę, kiedy zostaję milionerką... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam