4/01/2014

"Do łezki łezka..." - zbieranie chwil, minut, godzin...


Uwaga! Tekst może zawierać treści obraźliwe dla ludzi o radykalnie poprawnych poglądach na rodzicielstwo. Opisuje bowiem emocje, które towarzyszą wielu rodzicom, ale niewielu z nich przyzna się do nich otwarcie i oficjalnie.

Mamy Małego Człowieka... Nie! Jeszcze raz, bo stwierdzenie "posiadać dzieci" zawsze kojarzyło mi się bardzo przedmiotowo. W końcu dzieci to takie mini ludziki, więc dużo bardziej wolę: jesteśmy rodzicami Małego Człowieka. I co? I jest dziwnie. Kiedy o trzeciej w nocy wisi mi głowa nad jego ciałkiem przyssanym do mojej piersi myślę sobie: "do łezki łezka...", bo jakoś te trzy słowa najlepiej oddają wszystko, co dzieje się w pierwszych tygodniach rodzicielstwa, kiedy to zbieramy krótkie chwile wszystkiego, żeby przetrwać, żeby nie zwariować, żeby nie stracić siebie samego i siebie nawzajem.

Czy rodzicielstwu od pierwszych chwil towarzyszą jedynie pozytywne emocje? No raczej, że nie! Przyznanie się jednak do emocji lekko pejoratywnych i narzekanie na fakt bycia rodzicem wywołuje niestety nerwowa dyskusję, że "po co i na co sobie dziecko zrobili?!"* Ja jestem najszczęśliwsza na świecie, że jestem mamą zdrowego Małego Człowieka. Nie znaczy to jednak, że od chwili jego narodzin mam być wyprana z żalu, smutku, złości, irytacji, że mam założyć aureolę i ze stoickim spokojem, z niezachwianą cierpliwością znosić każdy dzień. 

Aureola niestety spadła mi na szyje i trochę uciska. I są chwile, kiedy zachłystuję się własnym gilem, bo dzieciok płacze od rana do nocy i nie wiem już, co z Małym Człowiekiem zrobić?! Są chwile, że zdecydowanie tracę cierpliwość i zanim wezmę Małego Człowieka na ręce muszę policzyć do dziesięciu, żeby nie krzyknąć, bo Mały Człowiek i tak nic nie zrozumie. A są też chwile - uwaga! - że patrzę na niego i nie dowierzam. Wydaje mi się to tak nierealne, że on jest nasz i już tak zostanie, że to już tak na zawsze. Że to jest nasz Mały Człowiek i nie ma zwrotów, odwrotu...

Tak więc jako szczęśliwa ponad miarę matka zbieram chwile, kiedy Mały Człowiek się do mnie uśmiecha, kiedy gu-ga sobie na mój widok, kiedy śpi, a ja mogę w końcu odetchnąć. Kolekcjonuję je, żeby w chwilach tych gorszych, kiedy nie mam już siły na nic przypomnieć sobie, jego uśmiech, pomyśleć jak bardzo go kocham i odpuścić wszystko inne...


*znam takich, co faktycznie nie wiem, po co zdecydowali się na dziecko, ale na ten temat spuszczę zasłonę milczenia...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam

Copyright © Tyci Kraft , Blogger