7/15/2012

Dziennik zakrapiany w Jemenie


Nikt mi nie powie, że Johnny Depp jako aktor się kończy. Oj nie! Ja jestem jego fanką i nie dam sobie wmówić, a Johnnego będę bronić wszystkimi dwiema ręcami ;) Może nie widziałam wszystkich filmów i seriali z jego udziałem. Owszem - mam zaległości i się do tego przyznaję. Nie zmienia to jednak faktu, że jako aktora to ja go uwielbiam i uważam, że zawsze nadzwyczajnie wczuwa się w swoje role, przez co postać jest autentyczna i naturalna. Weźmy chociażby Willyego Wonke, Szalonego Kapelusznika czy kultowego Jacka Sparrowa - doskonała gra uczuciowego szaleńca. Ale Johnny potrafi być nie tylko szalony. Na dowód moich słów polecam 'Czekoladę', 'Co gryzie Gilberta Grape'a' czy 'Marzyciela'. Tak więc dla mnie Depp jest nie tylko aktorem uniwersalnym i zdolnym. On jest aktorem idealnym. I nie interesuje mnie jego życie prywatne, bo dla mnie, jako widza on przede wszystkim ma się 'sprawdzać' na ekranie. A w tym, co robi dla mnie jest 'simply the best'. I pozostaje to bez zmian w kolejnych filmach i również w zeszłorocznym 'Dzienniku zakrapianym rumem' na podstawie twórczości Huntera S. Thompsona - dziennikarza, którego Depp był przyjacielem i fanem. 'Dziennik' to historia dziennikarza, który ma aspiracje na pisarza, ale żeby napisać książkę musi jakoś zarobić na siebie. W ten sposób trafia do Portoryko biedą i rumem płynącego. Bogaci Amerykanie zagarniają piękne plaże, miejscowa ludność cierpi głód i nędzę, a lokalna gazeta przypomina raczej biuletyn w służbie zadowolonym turystom niż niezależną prasę.  Świetny film o układach i układzikach tych najbogatszych. Do tego okraszony absurdalnym humorem zapijaczonych dziennikarzy i ich psychodelicznymi wizjami. Niestety zakończenie nieco mnie rozczarowało, bo przez cały film akcja toczy się energicznie wokół spisku bogaczy i nagle: 'ciach!'. Tak, jakby postanowili, że film jest już wystarczająco długi i wszystko rozwiązują w dwie minuty, a epilog pojawiający się na tle odpływającego jachtem bohater w kilku zdaniach podsumowuje całość. Mimo wszystko z czystym sumieniem mogę polecić ten film nie tylko fanom Deppa.

Drugi film wysyła nas na ryby. A może podczas połowu uda się złowić coś jeszcze? Fred i Harriet stają się uczestnikami realizacji absurdalnego marzenia jemeńskiego szejka milionera. Pomysł szejka może się udać, ale 'tylko teoretycznie'. Jednak głęboka wiara marzyciela, którą udaje mu się zarazić dwoje zagubionych w swoim życiu ludzi sprawia, że na pustyni pojawiają się łososie, a na haczyk udaje złapać się coś więcej niż tylko rybę. W rolę Freda wcielił się kolejny mój idol - Ewan McGregor. Świetnie zagrał zamkniętego w sobie naukowca ze specyficznym poczuciem humoru, dla którego praca to przede wszystkim pasja. U jego boku stanęła Emily Blunt - mloda kobieta sukcesu. Tworzą zgrany duet, chociaż na początku raczej królowała ironia, to potem zagościła prawdziwa przyjaźń. 'Połów szczęścia w Jemenie' to kolejny fajny film na wieczorny seans. Piękne zdjęcia ze Szkocji plus cudne zdjęcia ryb i wody! Trochę tu smutku, trochę radości, ale najwięcej nadziei, że nawet absurdalne marzenia mogą się spełnić i wiary, że każdy dzień może nas czymś zaskoczyć. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam

Copyright © Tyci Kraft , Blogger