O foto-książkach pierwszy raz usłyszałam jakieś 10 lat temu. I nie wiem, czy faktycznie był to początek foto-książek na polskim rynku, czy to ja byłam jakaś zacofana, ale znalazłam wtedy tylko jedną firmę, która wtedy miała ten produkt w swojej ofercie. Zaczęłam projektowanie i z takim samym entuzjazmem, z jakim zaczęłam, z taką samą ulgą porzuciłam ten pomysł. Dlaczego? Szablony były proste - za proste. Obsługa aplikacji toporna. A cena moim zdaniem nie adekwatna do ilości zdjęć, stron, wydruków. Pomyślałam, że za tę kasę kupię ładny album i włożę do niego dwa razy tyle zdjęć i tak też zrobiłam.
Lata mijały, drukarnie w temacie foto-książek rozwijały się, a kolejne wyrastały, jak grzyby po deszczu. Nie miałam jednak ochoty na kolejną próbę i nie czułam też takiej potrzeby. Może dlatego, że jednak wolę tradycyjny album, albo jeszcze lepiej własnoręcznie wykonany i ozdobiony album, junk journal - w tym kierunku właśnie ostatnio zdążam ;)
Darmowy test
Będąc jednak u Pauli w studiu zobaczyłam małe fotoksiążki. Leżały na biurku jako jej portfolio dla osób oczekujących na sesję zdjęciową. 'Fajne' - pomyślałam, a Paula powiedziała mi, że gdzieś przez jakieś fotograficzne strony znalazła możliwość testu foto-książki i foto-zeszytu w Saal Digital. I że jak bym chciała zrobić swój album, to żebym poszukała - może jeszcze są te testy.
Znalazłam! Chwilę zwlekałam z wysłaniem zgłoszenia, bo znalazłam opinie, że owszem - dają kasę na wybrany produkt, ale pod warunkiem, że kupi się coś za drugie tyle. W końcu jednak się zebrałam i wysłałam zgłoszenie. Doszłam do wniosku, że A. mogę zawsze zrezygnować z testowania jeśli warunki nie będą mi odpowiadać. B. najwyżej zamówię drugi produkt - przynajmniej jeden będę miała gratis w ramach testu ;) Zdecydowałam, że wykorzystam tę okazję do stworzenia katalogu mojej pracowni kreatywnej T-Bags.
Na odpowiedź trzeba chwilę zaczekać i niech Was nie zmyli automatycznie wysłany mail, z którego dowiecie się, że obsługa jest w języku niemieckim i jakimś tam jeszcze, i że wiadomości w innym języku nie będą rozpatrywane. Po kilku dniach dostałam wreszcie wiadomość, w której przedstawione są wszystkie warunki udziału w teście: projektujesz, wysyłasz projekt, wpisujesz kod rabatowy na 100 zł (może objąć koszt wysyłki) i czekasz. A po dwóch dniach masz radochę, że dostajesz taki fajny zeszyt! Aha! Oczywiście warunkiem udziału jest obietnica (dżentelmeńska, bo umowy w zasadzie nie podpisujesz), że zamieścisz na swoich kontach społecznościowych, blogach i stronach www opis wrażeń z procesu projektowania i użytkowania foto-zeszytu. Stąd ten wpis, ale powiem szczerze, że piszę go z wielką przyjemnością!
Jak projektuje się foto-zeszyt?
Zacznijmy od samego projektowania. Można pobrać na komputer aplikację Saal. Ja tak zrobiłam. Aplikacja jest bardzo intuicyjna chyba, że tak, jak ja wystraszycie się na dzień dobry ;) Umknął mi gdzieś etap wybierania szablonu. Za szybko coś kliknęłam i drżącą ręką zaczęłam projektować. Po chwili jednak zaczęłam kombinować, bo a to kolory mi nie pasowały, a to układ zdjęć... I wtedy okazało się, że jest kilkanaście szablonów do wyboru, ułożonych tematycznie: coś dla dzieci, z ornamentami, nowoczesne, boho i ślubne. No super!
Tu macie screen - możecie go powiększyć i zobaczyć ile macie możliwości! To niesamowite, bo w zasadzie możecie skorzystać z gotowych układów lub zaprojektować wszystko, od początku do końca samemu! Dodawać pola na zdjęcia, na tekst, na wypełnienie kolorem lub fakturą. Możecie dodawać kliparty, ozdabiać, zmieniać tło. Super zabawa! Można nad tym spędzić kilka ładnych godzin! Program pilnuje Was, żeby zachować spady i informuje o jakości zdjęć. I teraz UWAGA! Małe ostrzeżenie: druk nieco przyciemnia zdjęcia. Ja o tym zapomniałam i osobiście mam wrażenie, że zdjęcia mogłyby być jaśniejsze, ale nikt poza mną tego nie widzi ;)
Można dodawać zdjęcia na całą stronę, można na 1,5 strony, można mniejsze, kilka na stronie, a położenie zdjęć również pomaga ustawić automatycznie pojawiająca się linijka. Dzięki temu zdjęcia na dwóch sąsiadujących stronach są na tym samym poziomie - jeśli oczywiście tylko tego chcemy ;)
W aplikacji podczas projektowania okładka jest dokładnie oznaczona, więc nie ma miejsca na pomyłkę w stylu, że tylna okładka wyląduje nam z przodu. Okładki są zabezpieczone kartami z matowego plastiku.
Czy mi się podoba? No raczej!
Po tym opisie chyba nie muszę dodawać, że osobiście jestem zachwycona?! Na koniec jeszcze kilka informacji technicznych. Wybrałam format 20x20cm - chciałam taki nie do końca oczywisty format ;) Za otrzymaną kwotę udało mi się zaprojektować 28 stron - podczas projektowania cały czas masz podgląd, jaki będzie koszt Twojego produktu. Foto-zeszyt jest wydrukowany na dobrej jakości, wystarczająco grubym papierze z lekkim połyskiem.
Może foto-zeszyt ze swoją sprężynką nie jest tak elegancki, jak foto-książka, ale muszę przyznać, że to, co oferuje Saal Digital jest naprawdę bardzo dobrej jakości! Dla mnie wygląda to profesjonalnie i nie wstydziłabym się pokazać ten foto-zeszyt jako mój firmowy katalog.
PS: nie wątpię, że inne firmy oferujące tego typu produkty również poszły do przodu z możliwościami projektowania, ale tych innych nie miałam możliwości testować ;) Dlatego polecam Saal Digital i już! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam