Dzień dobry, dzień dobry! Piękny słoneczny poranek, kawusia i ból ramion po wczorajszym piłowaniu desek. Oj, zastany człowiek jest i zgnuśniały w tę zimę ;)
O drewnie będzie innym razem, a dziś pokażę poduchę, a raczej poszewkę na poduszkę, którą uszyłam ze swetra. Moją teorią na temat miłości do poduszek i na temat stanu ich posiadania wyłożyłam już przy okazji innej sweterkowej poszewki, toteż nie będę się powtarzać ;) Dlatego dziś krótko. Kupiłam sweterek w ciucholu, bo miał świetny wzór! A potem powstała z niego poduszka:
Poszewka ma ciekawy odcień - trudno go było uchwycić na zdjęciu, a ja odkryłam go dopiero po wyjściu z ciuchola. Taki beż wpadający w oliwkową zieleń. Dobrałam więc ciemnozielone guziki do zapinania i zrobiłam oczka z ciemnobrązowej taśmy przeszytej ozdobnym szwem :)
A teraz zmykam, bo ładne światło jest, to może się jakieś fotki udadzą ;) Pozdrawiam, PA!
Fajna, ładny splot i do wszystkiego pasuje:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo chętnie znalazłabym taki "sweterek" w mojej sypialni :)
OdpowiedzUsuńna Twoim blogu widzę, że właśnie powracasz do świata blogowania ;) Fajnie, że do mnie trafiłaś :) i dziękuję za miłe słowa :) powodzenia i pozdrawiam :)
UsuńSuper pokusie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńdziękuję :) również pozdrawiam :)
UsuńBardzo fajny pomysł, idealnie do zimowego wystroju wnętrza. :D
OdpowiedzUsuńdziękuję :) Fajne są takie sweterki tu i tam ;) pozdrawiam
Usuń