Od dłuższego czasu jestem aktywnym użytkownikiem Internetu. Nie jest żadną tajemnicą, że Internet daje ogromne możliwości, nie ma dna, jest bez granic. Ba! Nawet nieskończoność wstydzi się przy Internecie ;) Tak, tak: Internet ma tę wspaniałą cechę, że każdy może znaleźć w nim coś dla siebie, swoje miejsce i grupę 'znajomych'. Każdy może do Internetu 'wrzucić' co mu się żywnie podoba, a Internet tak, jak dawniej papier - przyjmie wszystko! Niestety...
A dziś będzie o duperelach i innych błahostkach, które w zasadzie nie powinny mnie już ani dziwić ani zaskakiwać, a jednak!
Jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje i coraz mocniej wierzę w przysłowie, że 'nie to ładne, co ładne, tylko to, co się komu podoba'. Bo ja np. jestem w stanie docenić technikę wykonania i dokładność, ale niech mi ktoś wytłumaczy, co jest ładnego w kwiatach z rajstop z żarówkami LED? Albo w bałwankach i mikołajach ze styropianu obszpilkowanych kolorowymi cekinami? Albo - UWAGA! - w kielichach komunijnych! Po co to ktoś w ogóle wymyślił!??! Jeśli Mały Człowiek dostanie coś podobnego, to będzie to pierwsza rzecz, która wyląduje po uroczystości w koszu! Trudno!
I te teksty rozstawiane wszędzie w ramkach i przyklejane na całą ścianę. Jak jakieś hasła reklamowe! Jakby potrzeba było przypominać domownikom, że 'home sweet home' i 'everybody love krowe'. Może mnie się też zdarzy... Nie. Jednak mi się nie zdarzy ;)
Kolejny zwyczaj: zaznaczanie terenu imieniem, inicjałem, datą narodzin. A ja się pytam PO CO!? Ktoś ma problemy z pamięcią?! I wszędzie imiona dzieci: na ścianach, zabawkach, pieluchach. Metryczki i temu podobne eksponaty. Z drewna, filcu i sznurka. Owszem: ja też mam pamiątki z życia Małego Człowieka, z życia naszej rodziny, ale za prawdę powiadam Wam, że czekam na pępowinę w ramce nad łóżeczkiem jakiegoś dziecka, a wszystko wkoło będzie podpisane jego imieniem - nawet ono same.
I jeszcze: zestawy 'mama-córka'. Serio?! I niech nikt mi nie wmawia, że nie kumam, bo mam syna. Czy to jest takie fajne? Ubrać dziecko w mini wersję dorosłego ciucha?! 'Córunia mamuni. Puci-puci'. Już słabo rozumiałam potrzebę ubierania jednakowo dzieci - i to niekoniecznie bliźniaków. Ale ja widziałam zestawy dla całej rodziny! Tak! Łącznie z portkami dla męża - taty , psa i chomika.
Na koniec jeszcze takie duperele, jak chodzenie na łatwiznę. Ja rozumiem, że po to są grupy szyciowe, żeby się wspierać, pomagać sobie i służyć radą w tym temacie, ale kiedy czytam po raz setny: 'mamusie pomocy! potrzebuję wykrój na komin / czapkę / poszewkę na zakładkę na wczoraj!' to mam ochotę... No! Rusz głową kobieto i wpisz w google! Postaraj się trochę - zdobędziesz nowe umiejętności, może znajdziesz coś nowego i inspirującego, a dopiero w przypadku totalnej zaćmy pytaj po raz setny 'czym się różni dzianina od flaneli?'
A na pożegnanie BŁAGAM! Piszcie poprawnie! Ostatnio stałam się jakaś wyczulona na to. Pilnuję się, żeby mówić wyraźnie i pisać poprawnie. Nie powiem: też zdarzają mi się literówki. No przecież! Ale zdarzają, a nie 'zdażają'! Poprawiam też Małego Człowieka, który w gramatyce dopiero stawia pierwsze kroki. Zabroniłam mu nawet oglądać bajkę, bo mówili w niej 'ślizgo' i 'huźtawka'! Niestety nadal czytam 'w każdym bądź razie' na blogach i forach . I to nie jest najgorsze... Przykład? Proszszszsz: pewna pani na grupie tak szybko chciała zamieścić post, że używając słownika napisała 'kto ma nowy burdel dla dzieci?' zamiast 'kto ma nową Burdę (pismo z wykrojami - przypis red.) dla dzieci?'. Chyba jest różnica?!
I to na tyle dziś, bo zanudzam już tymi moimi frustracjami - ilustracjami z życia internetowego mola. Chyba pójdę poczytać jakąś książkę. Pozdrawiam. Pa!
PS: Kilka razy już pisałam w podobnym tonie. Wystarczy zerknąć na poprzednie wpisy o plagiacie i wodzie sodowej.Zapraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam