jakieś trzy i pół roku temu baba w ciąży wymyśliła sobie robotę. żeby zająć ręce i głowę zaczęła dziergać... i tak jej zeszło ;)
TAK! tak właśnie zaczyna się ta historia. należy jeszcze dodać, że wymyśliła sobie owa baba serwetę na nieśmiertelną ławę podróżującą wraz z nimi po całej Polsce ;) haha!
no właśnie. okazuje się, że czasem wymyślam sobie robótki przerastające mnie i moją cierpliwość. i choć bardzo się starałam z serwety wyszła zazdrostka do kuchni ;) nie żałuję jednak! o NIE! wygląda super.
trudno się robi zdjęcie okna :/ starałam się! wyszło, jak wyszło, ale myślę, że to, co ma być widać, to widać ;) zazdrostka zastąpiła moją koronkową robotę i kradnie trochę więcej światła, ale zachwyca mnie za to cieniami, jakie modeluje mi na parapecie :)
poza tym o tej porze roku, kiedy za oknem jeszcze szaro, a drzewa goluśkie zazdrostka daje większe poczucie prywatności ;) no i w ogóle prezentuje się super.
i znowu się udało. planowałam inaczej, wyszło TAK i to nawet lepiej! :) jestem bardzo zadowolona i pełna energii. powoli szykuję wiosenne i wielkanocne drobiazgi.
dziękuję za wizytę i zapraszam wkrótce :) pozdrawiam, PA.





Miałam kiedyś podobną firankę, ale na całe duże okno. Bardzo lubiłam taki wzór. :)
OdpowiedzUsuńteż bym chciała taką na duże okno, ale obawiam się, że życia by mi brakło żeby ją wydziergać. Pozdrawiam :)
UsuńUwielbiam takie rzeczy! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńjak widać ja też uwielbiam takie rzeczy ;) pozdrawiam
Usuń