Po przerwie świątecznej jakoś mi energia spadła. Niby te ptaszki, niby kartka, ale nie mogłam się zabrać za coś, co nie jest potrzebne na już!
Przeglądałam tylko spis projektów i zadań do wykonania i nic... Odkładałam. I już. Ale ostatnio odwiedziłam koleżankę i jakoś mi zaskoczyło w głowie. I szybko nadrobiłam 'domowe' zaległości. A potem szybko najprostsze projekty. I w ten sposób uszyłam w końcu poszewki na poduszki dla Małego Człowieka. Bo Mały Człowiek ma swoje komplety pościelowe, ale poszewki na poduszki się zużyły w czasie, kiedy Mały Człowiek był jeszcze mniejszy ;) Poszewki na kołdrę git! Ale podusie się zaoliwkowały i poszły w kosz. Miałam jakieś zastępcze, ale ostatnio podpasłam podusię silikonowym groszkiem, bo się z niej zrobił naleśnik totalny i już w zastępcze poszewki się nie mieściła.
A teraz są! Nowiutkie, śliczniutkie ;) Do pościeli z zielonym akcentem uszyłam groszkową podusię. Szyłam najprostszym sposobem, z zakładką. Wyszły super i już dziś Mały Człowiek śpi na nowej zielonej podusi :)
Potrzebowałam też jakąś z niebieskościami. Miałam kupić materiał, ale przez tego mojego lenia nie mogłam się zebrać, a i kasy mi trochę było szkoda... A w końcu w moich rezerwach coś tam się znalazło ;) I tak z milusiej flaneli (jeszcze z czasów piżamowej firmy Pradziadków) uszyłam drugą poszewkę. No!
I tak z tego co wygrzebałam z szafy mam dwie super nowe poszewki. A po tym wieczorze przy maszynie posypał się w mojej głowie grad kolejnych pomysłów. Oby energii nie zabrakło ;) A jak tam u Was? Energicznie i wiosennie? Pozdrawiam.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam