
Dawno nie było nic o filmach, a to dlatego, że jakoś nie ma czasu na oglądanie filmów. Coś tam z Mr. T. czasem zerkniemy, ale bez szału. Ostatnio natomiast jakoś nas tak wzięło i się przyłożyliśmy do oglądania. Zatem dziś o dwóch zupełnie rożnych filmach.
Przyznam szczerze, że trochę się boje takich zestawień - dwóch tak odmiennych filmów w jednym tekście, bo nie chcę być posądzona o ignorancję, ale z drugiej strony nie mam tu najmniejszego zamiaru czegokolwiek porównywać, bo i nie ma co porównywać! Dwa filmy o TOTALNIE różnym klimacie. To tak tytułem wstępu...
...A dalej przechodzę do pierwszego, może na początek tak lajcikowo i na rozluźnienie komedia romantyczna 'Blended - Rodzinne rewolucje'. I tu muszę się przyznać, że jestem cichą fanką Sandler'a. Ktoś może powiedzieć, że gra głównie przygłupów i co to za sztuka zagrać idiotę?! Ale takie role też ktoś grać musi, a jemu to zazwyczaj świetnie wychodzi. Zazwyczaj, bo i on popełnia błędy i kusi się na żenujące, katastroficzne wręcz scenariusze. Ale ja nie o tym. Dziś '...rewolucje'. Świetny, lekki filmik. Fabuła oklepana: dwóch samotnych rodziców z dzieciami, randka w ciemno i okazuje się, że zupełnie nie iskrzy między nimi. Wystarczy jednak wrzucić ich w sprzyjające okoliczności przyrody i miłość jak na zawołanie. Nie spodziewałam się po fabule niczego ambitnego. Chciałam czegoś śmiesznego, zabawnego i to właśnie dostałam. Żarty jakby niewymuszone, naturalne, sytuacyjne. Fajnie opowiedziana historyjka i faktycznie się pośmiałam.
Drugi film z naszych ostatnich seansów, to 'Miasto 44'. Nie będę udawać, że się znam i że ocenię pod względem reżyserskim, technicznym itp. Ja tu usiądę w zadumie... Nie ironizuję, absolutnie! Filmy poruszające naszą historię zawsze dają mi emocjonalnego kopa. I tym razem było podobnie. Co prawda rozpraszały mnie nieco absurdalne moim zdaniem wstawki w zwolnionym tempie, unowocześniające, efekciarskie. Jakoś to do mnie nie przemówiło ani, ani. Wręcz odniosłam wrażenie - sorry dla wszystkich zachwyconych bez zastrzeżeń - że to nie przystoi. Że to spłyca ważność i wielkość wydarzenia, odwagę ludzi... Nie wiem. No jakoś mi to nie zgrało się z ideą. Poza tymi drobnymi niedogodnościami w odbiorze, to film jest niezwykły. Jest tak... Realistyczny, poruszający, przerażający!! I tak ogromnie smutny... Przyznam jeszcze, że nie skupiłam się tak właściwie na historii miłosnej, co teoretycznie jest głównym wątkiem. W końcu i tak przez większość czasu bohaterowie kroczą osobno.
Na koniec taka moja mała dygresja: każdy Polak powinien obejrzeć każdy film historyczny, żeby unaocznić sobie, uzmysłowić i wbić do głowy, jak było i jak bardzo nie chcemy, żeby kiedykolwiek historia się powtórzyła...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam