11/02/2012

Obłęd, historia i szczypta życia


Mój blog przypomina nieco miesięcznik ;) Na początku miesiąca jeden lub dwa teksty, a przez resztę miesiąca tylko echo ;) Za każdym razem sobie obiecuję, że się to zmieni i nawet wyciągam na biurko notatnik z zarysem nienapisanych tekstów, a potem dopada mnie jakaś niemoc i tylko tworzyć wycinanki dla oka potrafię, a słowa to tylko gadam pod nosem. Uznajmy ten wstęp za przyznanie do winy, ale poprawy nie obiecuję, bo nie składam obietnic, których mogę nie dotrzymać. Tak czy owak mamy początek miesiąca, więc czas na kolejny 'artykuł'. 

Dziś będzie, jak w tytule o obłędzie, historii i życiu. O życiu już było na początku, tak więc przejdźmy do historii, a raczej jednej z największych tajemnic w historii. Zawsze ciekawili mnie Templariusze i to jeszcze przed Kodami Da Vinci i temu podobnymi produkcjami. Chociaż grzecznie przyznaję, że takie filmy lubię. Seria "Bibliotekarz" czy "Skarb narodów" mimo bajkowej naiwności są jednymi z moich ulubionych filmów. Uwielbiam te zagadki, wskazówki i symbole, które prowadząc z miejsca do miejsca odkrywają kolejne ciemne komnaty historii. Jednak czasem warto poznać prawdę historyczną, żeby nie dać się nabrać na świecidełka i  Grala. No to się wzięłam za film dokumentalny z serii "Wielkie Tajemnice Historii - Kod Zakonu Templariuszy". Świetne komentarze historyków, bardzo ciekawie opowiedziana historia. Co prawda tajemnica Templariuszy jest tak wielka, że większość 'faktów' oparta jest na przypuszczeniach, domniemaniach i luźnych interpretacjach przekazów historycznych, ale mimo to dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy np. skąd się wziął pechowy piątek trzynastego i kto zapoczątkował system bankowy. Co prawda ‘obrazki’ średnie, a ujęcia powtarzają się w kółko, ale warto obejrzeć. Polecam ciekawskim i tym, którzy lubią tajemnice zaszyfrowane w znakach na ścianie starej kaplicy w Szkocji. 

I na końcu - na miejscu zaszczytnym, któremu zwykle poświęcam najwięcej uwagi - znalazł się "Obłęd" (org. "The Jacket"). Rewelacyjny film! I w sumie te dwa słowa by wystarczyły za całe podsumowanie, za wszystkie słowa i recenzje świata, ale przecież jakoś trzeba swoją opinię uargumentować. Czytając komentarze na jednej z filmowych stron stwierdziłam, że albo ludzie nie oglądali tego filmu, albo im się kartki posklejały nieco ;) Żeby nie spojlerować powiem, że przystojny brzydal Adrien Brody zostaje skazany za morderstwo, którego nie pamięta. Trafia za to do zakładu psychiatrycznego, jak do króliczej nory. Wierzy, że wszystko jest z nim w porządku, a problemy z pamięcią są tylko wynikiem urazu z wojny w Iraku. Lekarze jednak wierzą, że drzemią w nim pokłady skrywanej agresji, które trzeba zredukować, a do tego najlepiej nadaje się jakaś kontrowersyjna metoda terapii. Fabuła jest przewidywalna, prosta i wiadomo, że nie będzie happy end-u, ale sposób narracji i psychodeliczne ujęcia robią z tego trzymający w napięciu film. Oczywiście uryczałam się, jak nie wiem co! I zastanawiam się tylko ile było prawdy w rzeczywistości bohatera, a czy było coś z kłamstwa w jego wizjach? Trailer tylko dla odważnych - pokazuje za dużo i właściwie to po trailerze film ma się z głowy ;) Ja najpierw obejrzałam film, a potem trailer i taką kolejność polecam również Wam.


PS: dziękuję Sis za polecenie mi tak znakomitego filmu!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam

Copyright © Tyci Kraft , Blogger