Wszystko zaczęło się od starych, spłaszczonych poduszek. Zastanawiałam się, co z nimi zrobić? Początkowo chciałam je wyrzucić, ale potem zaczęłam je przekładać z kąta w kąt. A później z Mr. T. wylądowaliśmy na pewnym mieszkaniu, które w rezultacie okazało się wielką porażką. Chcieliśmy jednak w końcu znowu mieszkać sami! :) A w mieszkaniu, jak to na wynajmie często bywa, meble nie do końca urodziwe. Pufy przypalone w kolorze zgniłego buraka rozpłaszczonego na brudnym, wiosennym trawniku ;) (właściwie w tamtym mieszkaniu wszystko nosiło znamię po papierosie - nawet mydelniczka w łazience). Żeby dodać im nowego wyglądu postanowiłam wykorzystać stare poduszki, ścinki materiału, stare jeansy Mr. T. i kilka wstążek. Recykling przede wszystkim! I proszę. Są! Dobrze służyły do ukrycia wstrętnych puf. A teraz, w kolejnym mieszkaniu służą dla większej wygody siedzenia na drewnianych krzesłach.
I poduszki się w końcu przydały :) A na poduszki tapczanowe pod głowę polecam poszewki z marketu z czerwonym robaczkiem ;) Ładne kolory, niezła cena i na prawdę fajna jakość. Kupiłam - wiem! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam