11/15/2012

5 na 5


Skoro już ustaliłam, że przybieram formę miesięcznika, to jak na porządny miesięcznik przystało postanowiłam zrobić "kolumnę" porad rozmaitych. Na początek '5 na 5', czyli pięć rożnych ruchomych obrazków dla oka, ciała i duszy. 

1.
Pod numerem pierwszym film lekko filozoficzny, czyli 'Przyjaciel do końca świata'. Nie przeczytałam oczywiście recenzji, bo po co?! Myślałam, że to komedia z katastrofą w tle, a okazało się to dramatem z elementami czarnego humoru i romansu. Ale mimo wszystko to rewelacyjny film. Trochę długo się rozkręca, ale pokazuje reakcje ludzi, którzy stają w obliczu nieuniknionej zagłady, a reakcje te są czasem bardzo niekonwencjonalne. ;) A Ty co byś zrobił, gdybyś wiedział że masz trzy tygodnie życia? Czy też próbowałbyś zrobić wszystko, czego do tej pory nie próbowałeś? A może to strata czasu...

2.
Jako drugi polecam serial 'Lie to me', a po polsku to będzie 'Magia Kłamstwa' - jak zwykle bardzo dosłowne tłumaczenie. Trzeba tylko uważać, żeby po kilku odcinkach nie popaść w paranoję i nie obserwować każdego gestu. Ja zaczęłam w poczekalni, w przychodni i o mały włos się nie poscałam ze śmiechu ;) Polecam, bo dr Lightman jest prze-mega!

3.
Pod numerem trzecim 'Listy do Julii', bo czasem każda kobieta potrzebuje komedii romantycznej. Mimo całej niechęci do większości produkowanych w ilościach hurtowych romansideł amerykańskich, muszę się grzecznie przyznać, że czasem z wielkim upodobaniem serwuje sobie słodką i przystojną w wykonaniu obu płci historię z oczywistym happy endem. 'Listy do Julii' mają w sobie coś z  marzenia nastolatki, tęsknoty kobiet w średnim wieku i skrywanego pragnienia młodzieńców o samotnych sercach ;)

4.
Na czwartym miejscu... hmmm... zastanawiałam się czy film, czy serial, a potem przyszło mi do głowy, że w tym wydaniu po czwarte polecam nie oglądać 'Latającej maszyny'. Dobrze widzicie: 'nie' jest tu kluczowym słowem. Nie wiem z jakiej okazji ktoś wpadł na pomysł tego filmu, ale pod warunkiem, że pierwsze pół godziny jest całkiem sympatyczne, to kolejne 30 minut jest mordęgą nie do zniesienia zarówno dla oka, jak i ucha. Uznajmy, że jest to film lekko edukacyjny: o sile wyobraźni, więzi ojca z córką i o Chopinie oczywiście. Cudna muzyka, ciekawa i nietypowa animacja... Nie mam tylko pomysłu, w którym miejscu w Warszawie widać na pierwszym planie Pomnik Chopina w Łazienkach, a w tle Pałac Kultury, ale mogę się nie znać - w końcu mieszkałam tam bardzo krótko i mało intensywnie. Wracając do filmu... A właściwie nie ma po co wracać. Po 30 minutach możecie spokojnie wyłączyć  Reszta jest dramatyczna pod względem drętwej fabuły, tragicznych efektów próby połączenia aktora z animacją i sztywna do bólu zębów gra aktorska z polskim dubbingiem. Poległam po 10 minutach :]

5.
A jak już się na tych wszystkich seansach wysiedzimy, to polecam film dla ciała, czyli trening Ewy Chodakowskiej. Nie mam pojęcia, jak 'nazywa się' ten trening, ale trwa około 40 minut, jest w delikatnym tempie, ale wyciska z człowieka siódme poty. Tylko, że trzeba się przy nim poruszać - samo oglądanie nic nie da. Chociaż jak pierwszy raz przeglądałam ten film, co to za ćwiczenia są i czy się nadają 'do bloków', to się zmęczyłam po 10 minutach od samego patrzenia ;) Podobno pomaga być szczuplejszą w 4 tygodnie. Jak na razie trochę mi się brzuch spłaszczył i tyłek już nie dynda tak bardzo szyderczo z tyłu, ale z wagi mi nie ubyło. Może to dlatego, że w dni pomiędzy ćwiczeniami wcinam snickersa i poprawiam chrupkami...? 

1 komentarz:

  1. po 5. to trening Skalpel. Oj świetnie działa... ;) na ciało i ducha też.

    OdpowiedzUsuń

witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam

Copyright © Tyci Kraft , Blogger