Wczoraj zasiadłam przed szklanym ekranem na nietypowy seans. I po godzinie milczałam. Nie tylko dlatego, że akurat byłam sama w domu. Ale moja głowa też milczała.
Pamiętam lekcje polskiego w liceum. Recytowałam na ocenę jego wiersz "Pokolenie (Do palców przymarzły struny...)". W ogóle interesowała mnie literatura wojenna i międzywojenną. Miałam szacunek do twórców i bohaterów. Bo tam był podniosły nastrój patriotyzmu, smutek ludzkiej tragedii i ta bezkresna głupota wojny. I w tym wszystkim on - Baczyński. Film nie dla każdego. Ja chyba sama nie do końca byłam na niego gotowa. Chociaż te tematy nikomu nie są już obce. Wojna, powstania, podziemie nie są żadnym tabu. Ale tu, na tle tych wierszy nabiera to nowego znaczenia.
Obraz "Baczyński" to biografia dość skondensowana. Nie ma tu wartkiej akcji i wyłożonych na tacy emocji. Są wiersze i emocje w nich zawarte. Są obrazy i ludzie, którzy żyli i tworzyli swoją historię...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam