7/06/2013

Co było, a nie jest...


Kiedy jest się młodym i kuloodpornym - bo przecież jest się kuloodpornym - robi się wiele różnych niesamowitych, wręcz nieprawdopodobnych rzeczy, które często balansują na granicy skrajnej głupoty. Po latach patrzymy wstecz z lekkim niedowierzaniem: 'to naprawdę byłam ja?', 'czy ja naprawdę to zrobiłam...?' No cóż - taka jest prawda, bo takie są przywileje młodości. Czasem zrywamy się ze smyczy rodzicielstwa i szalejemy do upadłego (dosłownie i w przenośni). Opętani szałem wolności dajemy się ponieść emocjom, popełniamy błędy, czasem zadajemy się z niewłaściwymi ludźmi i takie tam inne przygody. Na szczęście większość z nas wychodzi z tego z życiem i po prostu z tego wyrasta. Dodatkowo mądra część nas wyciąga lekcję z młodości. Nie popełnia już czynów niegodnych i niebezpiecznych, a największym ryzykiem jest wyjście do baru bez rezerwacji stolika. Bo najważniejsze to właśnie dorosnąć i zostawić przeszłość za sobą. Pogodzić się z nią, uwierzyć w siebie i nie mieć poczucia, że przeszłość czasem się wlecze za nami, jak przyklejony do podeszwy papier toaletowy. Ale z drugiej strony, jak to zrobić, skoro wszystko, co do tej pory zrobiliśmy, co przeżyliśmy doprowadziło nas do właśnie TEGO miejsca w życiu...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam

Copyright © Tyci Kraft , Blogger