Ponieważ o tej porze roku... Co by była jasność, to piszę o przełomie wiosny i lata. Tak więc o tej właśnie porze roku w dni wolne od pracy odpoczywamy nie tylko od pracy, ale również od ciepłych i słonecznych dni. Z powodzeniem chmury zalewają nas hektolitrami deszczu o różnej gęstości i sile. Przypomina mi to fragment z 'Foresta Gumpa', który podczas wojny w Wietnamie poznał wszystkie rodzaje deszczu - nawet ten padający od dołu. No i cóż tu robić, kiedy na zewnątrz najlepiej wychodzić w stroju płetwonurka? Siedzieć pod kocem w domu i oglądać filmy! Tak, tak. Miałam nieco przymusowe, całodniowe seanse filmowe. Ale ja wcale nie narzekam. I tak na przykład ostatni długi weekend należał do 'Mission: Impossible'. Po kolei wszystkie cztery części. Lubię czasem ten dreszczyk emocji i tę adrenalinkę. I pierwsze części dostarczają ich odpowiednią dawkę. Niektóre sceny są na granicy niemożliwego absurdu, ale to w końcu tylko film - ma bawić i się podobać. Kopa dostałam przy najnowszej części 'M:I - Ghost Protocol', bo na budynku w Dubaju o mały włos nie spadłam z wyra, jak on tam się przykleja do tej szyby i robi różne figle-migle na ścianie najwyższego budynku świata. Nie wiem, czy jest to faktycznie najwyższy budynek świata, wiem za to, że jest to montaż, efekciarskie ujęcia i w ogóle, ale dłonie mi się spociły od zaciskania koca pod brodą.
Na misjach niemożliwych się nie skończyło. Była klasyka z Tomem Henksem, czyli 'Zielona mila', na której zawsze mam gila po pas. Bo świat jest niesprawiedliwy! Tego filmu się nie opowiada, trzeba go zobaczyć, jeśli jeszcze ktoś nie widział. I powiem w sekrecie, że jestem cichą fanką Brutala ;). A skoro już przy niesprawiedliwościach świata jesteśmy, to polecam również 'Gran Torino'. Zwlekałam z tym filmem sama nie wiem, dlaczego. Okazuje się jednak, że jest to świetny obraz rasizmu, z którego da się wyleczyć. Wystarczy znaleźć odpowiednio dobry i uparty obiekt. 'Gran Torino' porusza w sumie wiele tematów: relacji ojca z synami, kryzysu wiary lub niewiary w ogóle i prostej miłości bliźniego. Zakończenie nie jest bardzo zaskakujące. Może się go było domyśleć, ale jednak... A morał? Nie zawsze w życiu nam się udaje, ale zawsze jest czas i sposobność, żeby zrobić coś dobrego - wystarczy tę okazję dostrzec...
No i na koniec babskie filmidła-straszydła, które mój Przyboczny czasem ogląda jednym okiem, czasem dwoma, a czasem się nawet zdrzemnie na chwilę ;) Polecam 'Kobiety pragną bardziej' o pokręconych kobietach i dumnych facetach, i oczywiście zagmatwanych relacjach tych pierwszych z tymi drugimi. Polecam 'Poradnik pozytywnego myślenia', gdzie bohaterem jest mężczyzna ekstremalnie porzucony. Spodziewałam się więcej powodów do śmiechu, ale w posumowaniu przystojny Bradley Cooper w worku na śmieci i urocza Jennifer Lawrence wypadają całkiem fajnie.
I na deser polecam jeszcze 'Życie ukryte w słowach'. To film, dla tych, którzy nie lubią przegadanych filmów lub mają ochotę na coś spokojniejszego. Słów tam pada wystarczająco dużo, dialogi nie są skomplikowane, ale skonstruowane w celu sportretowania postaci, a nie zagadania braku pomysłu na film. Mimo, że tematyka ciężka i trudna, akcja nie jest wartka, a widoki powalające, to film ogląda się ze spokojem, a nie ze znudzeniem.
No to na razie na tyle, a ja już się szykuję do kolejnych seansów filmowych, bo deszcz za oknem nie ustaje…
PS: źródło cytatu na grafice: http://pl.wikiquote.org/wiki/Kino, Autor: Zygmunt Kałużyński, Pamiętnik rozbitka
PS: źródło cytatu na grafice: http://pl.wikiquote.org/wiki/Kino, Autor: Zygmunt Kałużyński, Pamiętnik rozbitka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam