9/02/2012

Z południa na północ


Dziś sama siebie rozczarowałam, że już dawno nic nie pisałam, chociaż mam za sobą kilka lepszych i gorszych seansów, a do tego kolejne zakończone lektury. Ale o książkach za chwilę, bo podobno Polacy więcej oglądają TV niż czytają książek, to chociaż zadbam o to, żebyście obejrzeli coś dobrego ;) Tym razem na tapetę dwa polskie filmy i uwierzcie mi - sprawdzałam milion razy czy już o tym pisałam, bo miałam już tekst ułożony w głowie - takie wrażenie zrobił na mnie ten film!! Ale od początku. 

Już wiele razy obiecywałam sobie, że do polskiego kina będę podchodzić z dużym dystansem, a super produkcje bazujące na bombowych pomysłach amerykańskich, powstające w polskich studiach filmowych będę omijać szerokim łukiem. No i co?! Dałam się namówić Przybocznemu na "Nie ma takiego numeru", który podobno bazuje na kultowym "Ocean’s Eleven". No i na tym bazowaniu się kończy. Oj jakiż to jest 'dramat'!! Dialogi rodem z podwórkowej ławki. Energia taka, że mój Przyboczny zasnął. Poległam po piętnastu minutach. I wtedy to właśnie przypomniałam sobie o filmie, który oglądałam kilka tygodni wcześniej. I zadałam sobie pytanie: po co Polacy silą się na bycie śmiesznym? No udaje nam się to, ale niekoniecznie w filmach! Nie pamiętam prawdziwie śmiesznej polskiej komedii od czasów kina PRL-u! Niewątpliwie w tej dziedzinie o wiele lepiej radzą sobie kabarety - po to są i zostawmy im dziedzinę komedii. A moi drodzy zdolni reżyserzy, pozostańcie zdolni i nie sprzedawajcie się komercji! I więcej takich filmów, jak "Południe-Północ"!


Niestety już sześć lat później genialny twórca tego filmu sprzedał się dla komerchy i wyreżyserował porażkę kina polskiego "Kac Wawa" (który nawiasem mówiąc jest również nieudolną próbą kopiowania amerykańskiego hitu kinowego). Ale darujmy mu ten wybryk. W końcu nakręcił coś tak genialnego jak wspomniany film. "Południe-północ" to film drogi. Żeby nie sprzedać Wam za dużo i nie psuć seansu powiem tylko, że Jakub rusza w podróż, żeby zobaczyć morze. Już na początku swojej drogi spotyka Julię i jakoś tak ruszają sobie dalej razem. Podobno pomysł na ten film, to była 'szybka piłka'. Karwowski zobaczył Szyca i Grochowską na planie innego filmu i dla nich napisał scenariusz. W filmie zagrało głównie trzech aktorów. Pozostałych bohaterów, których Jakub i Julia spotykają na swej drodze gra Więckiewicz - znakomity aktor, którego zaczęłam doceniać dopiero niedawno, a w tym filmie jego rola, a raczej role to było mistrzostwo świata. „Południe-Północ” to film prosty, a jednocześnie taki trudny. Dwie przypadkowe osoby tak silnie wpływają na siebie i na swoje życie… Pobeczałam się, że gil mi do pasa wisiał i polecam Wam szczerze. Bo Szyc nie tylko jest pajacem, Grochowska znakomicie wciela się w zagubioną dziewczynę, no a o Więckiewiczu już się nie będę powtarzać. Do tego łagodna muzyka, która stanowi uzupełnienie i ozdobnik do i tak pięknych już krajobrazów polskich. W rodzimej kinematografii ostatnich lat niewiele jest takich filmów, dlatego tym bardziej zamiast wielkiego skoku na casino po polsku warto przejść się kawałek z południa na północ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam

Copyright © Tyci Kraft , Blogger