10/01/2013

Lekkostrawnie


Czasem potrzeba odreagować, ogłupić się, żeby znów wrócić do równowagi. Dla mnie takimi równoważnikami są komedie amerykańskie. Oczywiście nie wszystkie, bo niektóre są żenujące lub po prostu nie są komediami. Ale ostatnio trafiliśmy na dwie całkiem zabawne komedie sensacyjne. 

Pierwsza to 'R.I.P.D. Agenci z zaświatów'. Trochę przypomina 'Facetów w czerni' z policyjną intrygą i mitologiczną tajemnicą w tle. Okazuje się też, że można zrobić lajtowy filmik i to z całkiem dobrą obsadą (m.in.: Jeff Bridges, Ryan Reynolds, Kevin Bacon) bez sztucznego nadęcia i rozciągniętej fabuły. Na odstresowanie bardzo dobry.

Drugi film to 'The Heat', czyli po polsku to będzie 'Gorący towar'. Tu już mamy dwie genialne kobiety o dwóch skrajnie różnych charakterkach. Ich burzliwa współpraca oczywiście zakończy się dozgonną przyjaźnią, ale żadna z nich nie przyznaje tego do samego końca. Świetnie Sandra Bullock i Melissa McCarthy zagrały swoje role i po raz kolejny twórcy udowodnili, że wielcy aktorzy potrafią się doskonale odnaleźć nawet w takich komicznych i przerysowanych rolach. 

Jest jeszcze jedna komedia, tym razem angielska, która można obejrzeć dla zrównoważenia aktualnych problemów z radia i telewizji. 'Radio na fali' z 2009 roku to historia nielegalnej radiostacji nadającej z łodzi zacumowanej gdzieś w okolicach Wielkiej Brytanii. Typowo angielski humor, współistnienie na małej przestrzeni rozmaitych osobowości i rock ’n’ roll! Jak zakończy się historia radiowców grających na nerwach władzom brytyjskim? Zapraszam do obejrzenia, ale ostrzegam - ten gatunek trzeba lubić, bo jest tu więcej filozofii życiowej niż akcji. Tak więc: co, kto lubi.


I na koniec, choć miałam nadzieję, że poświęcę mu osobny wpis: 'Oz Wielki i Potężny' i podobnie jak 'Wielki Gatsby' był wielkim rozczarowaniem tak i tu… No domyślcie się analogii. Stawiałam, że będzie to produkcja na poziomie 'Alicji w Krainie Czarów' lub 'Charliego i fabryki czekolady'. Może gdyby Burton się za to wziął byłoby lepiej. A tak wyszło pompatycznie i trochę tandetnie. Chyba twórcom zabrakło troszkę wyobraźni i pomysłu na dopracowanie szczegółów. Do tego nie polecam wersji z polskim dubbingiem - podwaja sztuczność i tak już sztucznej gry aktorskiej. A szkoda, bo aktorzy nie są źli, a i graficy się całkiem postarali. Oz miał zadatki na wielkiego i potężnego, ale nie za bardzo to wyszło. Można zobaczyć, ale chyba wolałabym te dwie godziny przeznaczyć na ponowne obejrzenie Alicji czy Wonki… 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

witaj na moim blogu! dziękuję za odwiedziny :) będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) pozdrawiam

Copyright © Tyci Kraft , Blogger